fbpx

Oceny: Droga do Sukcesu czy Pułapka Stresu?

Idea ocen szkolnych budzi wiele kontrowersji. Tak naprawdę większość osób ma świadomość, że system edukacji powinien przejść przez głęboką reformę, ale nie każdy zdaje sobie sprawę, po co w rzeczywistości w szkołach pojawiły się oceny. Niestety ich główny cel został obecnie mocno przyćmiony i dzisiaj u większości rodziców oceny jego dziecka wywołują dumę lub przeciwnie – rozczarowanie i złość. Może jednak powinniśmy przyjrzeć się, czym te „noty” są dla ucznia? I o ile nie możemy zmienić w pojedynkę całego systemu, to może wypadałoby się skupić na pomocy dziecku w rozumieniu i postrzeganiu tych ocen?

Oceny jako drogowskazy

Przyzwyczailiśmy się do tego (w sumie bezpodstawnie), że oceny w szkole służą jako komunikat dla ucznia i rodziców o stopniu, w jakim uczeń opanował dany zakres materiału i podstawę programową. Tak naprawdę oceny te bardzo często zależą od wielu czynników i bywają mało obiektywne. Są dzieci, które mimo posiadanej wiedzy i umiejętności nie przekażą jej np. w czasie ustnej odpowiedzi, bo jest to dla nich zbyt wielki stres, ale może okazać się, że z tym samym zadaniem, którego nie potrafią rozwiązać przy tablicy, poradziłyby sobie świetnie na swojej kartce w swojej ławce.

Dzieci to ludzie! Ludzie z różnymi charakterami, różnymi predyspozycjami, a także różnym usposobieniem. Niestety spotykając się od początku swojej edukacji z ocenami i walką o jak najlepsze wyniki mogą tracić zapał i wewnętrzną motywację do nauki.
A o czym właściwie mówi nam ocena?
Jest tylko komunikatem, z którego wynika, że tego dnia, o tej porze, na tym sprawdzianie uzyskałeś taką notę, a możliwe, że innego dnia i w innych okolicznościach mógłbyś uzyskać inną.
Oceny to pewien rodzaj statystyki i porównania do innych, ale w momencie, na który poza umiejętnościami i wiedzą wpływa też stres, dyscyplina, umiejętność skupienia się lub podzielności uwagi, a nawet to czy dziecko jest najedzone i wyspane. Oznacza to, że teoria o niepodważalnej wartości ocen jest wyjątkowo względna i zupełnie niemiarodajna.

Oceny powinny służyć nauczycielom.
Głównym celem ocen jako narzędzi miało być obrazowanie nauczycielom, jak radzą sobie z przekazywaniem wiedzy, czy dobrze dopasowują swoją strategię nauczania do konkretnego ucznia, a także jakim obszarom powinni poświęcić więcej uwagi w swoim planie realizowania podstawy programowej. Tak naprawdę oceny miałyby sens, gdyby rzeczywiście obrazowały ogólny wynik klasy, ponieważ w takiej sytuacji nauczyciel miałby pewność, że może przejść do kolejnego etapu lub ewentualnie poświęcić więcej czasu tym uczniom, którzy faktycznie tego potrzebują.
Podsumowując: oceny w większym stopniu oceniają nauczyciela, a nie ucznia.

Negatywna strona oceniania

Niestety tak to obecnie nie funkcjonuje (zawsze łatwiej kogoś ocenić, niż siebie). W dzisiejszych szkołach (omijając alternatywne szkoły) dzieci dostają oceny nie tylko za opanowany lub nieopanowany obszar materiału. Dostają oceny również za śpiew, prace plastyczne czy (o zgrozo!) przeczytanie lektury. Tak naprawdę ocenianie stopnia zrozumienia lektury i niedostateczne stopnie za nieprzeczytaną książkę mają ogromny wpływ na dzisiejszy niski poziom czytelnictwa! My, jako ludzie, nie lubimy być do niczego zmuszani, a gdy w dodatku z niewykonaniem polecenia wiążą się negatywne konsekwencje, to buduje się w nas swego rodzaju obronny mur.

Myślicie, że tylko jedno dziecko, które dostało w domu karę za jedynkę z lektury, dziś omija księgarnie i biblioteki? Że jedno dziecko, któremu pan od muzyki postawił „dwa na szynach” za śpiewanie kolęd, dziś bardzo wierzy, że nie może nawet śpiewać „sto lat” na imprezie, bo wszyscy uciekną? Nie. O wiele więcej niż jedno dziecko ma podobne problemy, a dokładniej nas dorosłych skrzywdzonych ocenami w dzieciństwie jest bardzo wiele.

Każda ocena – bez względu na to, czy jest dobra, czy zła wywołuje określone mechanizmy i generuje strach, czy stres.
Stawia ocenianego niżej i sprawia, że osoba oceniająca z zewnątrz automatycznie staje się osobą dominującą i „ważniejszą” – oceny przychodzą z góry!. Niestety oceny mają bardzo negatywny wpływ na samoocenę i wiarę w siebie, ale dają także negatywną motywację. Jeżeli uczeń otrzymuje dobre oceny, przestaje uczyć się dla siebie, z motywacji wewnętrznej (która jest zawsze motywacją najważniejszą i najsilniejszą) i zalicza kolejne etapy nauczania tylko dla stopni. Często nawet bez pełnego zrozumienia tematu – dosłownie metodą „zakuć, zdać, zapomnieć”.
Natomiast w przypadku ucznia, który otrzymuje negatywne oceny, najczęściej dochodzi do przyjęcia tego za coś normalnego i za naturalny stan, którego nie ma sensu zmieniać. Dziecko, które z góry ma przypisaną łatkę „słabego ucznia” ze względu na kiepskie oceny, nie szuka swoich mocnych stron i nie ma nawet motywacji przy nowych zagadnieniach albo innych przedmiotach, w których mógłby okazać się świetny.

Tak naprawdę oceny są pewnego rodzaju etykietą (więcej o etykietowaniu przeczytasz TUTAJ). Przypina się dzieciom łatkę zdolnych,  najlepszych, ambitnych lub kiepskich czy moje „ulubione” – zdolny, ale leń! Niestety te łatki, tak bardzo włożone w schematy oraz zwyczajnie wbite do głowy potrafią zostać z uczniami na stałe. Uczeń, który ma problem ze zdawaniem z klasy do klasy i posiada same negatywne stopnie, nie podchodzi już do nauki z otwartym umysłem. Chce zaliczyć klasę i jak najszybciej skończyć swoją przygodę z edukacją. I niestety, ale oceny są tu głównym winowajcą. Nie da się ich „wykasować” z głowy i podejść neutralnie – dziecko, które wie, że i tak mu nie wyjdzie, bo jest „najgorszym uczniem”, nawet nie chce i nie próbuje swoich sił. W dodatku jest to normalna i naturalna reakcja. Dorosły, który pójdzie do nowej pracy i wciąż będzie demotywowany oraz określany najgorszym pracownikiem raczej nie będzie z radością co rano biec do biura.

Czy możemy zrobić cokolwiek, żeby w systemie oceniania pomóc naszym dzieciom?

Każde dziecko jest bardzo zdolne i ma otwarty, kreatywny umysł. Bycie nauczycielem w dzisiejszych czasach to nic łatwego – wiele etatów zajmują nauczyciele „starej szkoły”, którzy mają specyficzne podejście i uznają, że „dzieci i ryby głosu nie mają”, a w dodatku młodsi stażem nauczyciele są niedoceniani finansowo w wielu publicznych placówkach i na siłę „wpychani” w stare standardy. Dosłownie młodych nauczycieli od wejścia się demotywuje i dusi się ich kreatywność.

Dlatego naszym zadaniem – rodziców – jest pomóc dziecku w rozumieniu i akceptowaniu ocen, a przede wszystkim nauczenie dziecka, że ocena go nie klasyfikuje. Nawet jeżeli nie wpasowuje się w pewne standardy, schematy i na egzaminach jest daleko od klucza odpowiedzi to go to nie definiuje. Świat zna dziś bardzo wielu milionerów, ludzi sukcesu i szczęśliwych osób, które od swoich nauczycieli usłyszeli, że nadają się tylko „do kopania rowów” albo „zbierania śmieci”. Pomijając myślenie tego pokolenia i to, że wielu nauczycieli starej daty potrafiło podcinać swoim uczniom skrzydła to jakim prawem dodatkowo wmawiali, że wykonywanie jednej pracy jest gorsze od innej? Nauczyciel, który teoretycznie powinien świecić wzorem dla swoich uczniów uznawał wprost, że jeden człowiek jest wyżej w hierarchii niż inny? Niż ten, który zawodowo kopie rowy?

Strach patrzeć na to, co spotykało nas w przedszkolu i szkole ze strony dorosłych. Musimy jednak trzeźwo myśląc, dzisiaj chronić przed tym nasze dzieci. I nie chodzi tutaj o to, aby całą winą obarczać nauczycieli. Oczywiście warto, aby nauczyciel, zamiast czyhać na błędy uczniów, pozwalał im je popełniać, ale to po stronie rodziców leżą najważniejsze zadania.

Po pierwsze – budowanie u dziecka poczucia własnej wartości, które wynika bezpośrednio ze świadomości, że najbliższe osoby (rodzice) bezwarunkowo nas kochają i akceptują. Tak naprawdę ta bezwarunkowa akceptacja wzmacnia dziecko na zawsze i nawet mało sprzyjające sytuacje w szkole albo oceny rozumiane jako kary i nagrody nie będą żadnym zagrożeniem.

Poza tym od najmłodszych lat budujemy również samoocenę naszego dziecka. To rodzice, swoimi zachowaniami kształtują samoakceptację i samoocenę dziecka na długo przed jego pójściem do szkoły (np. nie stosując nagród i kar, umiejętnie komunikując się z dzieckiem, czy nie porównując go z innymi), więcej o pozytywnym budowaniu samooceny poprzez afirmację przeczytasz TUTAJ.

A co dokładnie robić na co dzień?

Przede wszystkim nie pytaj o oceny! Po prostu zmień pytanie „Co dostałeś ze sprawdzianu?” na pytanie „Co sądzisz o tym teście?” lub „Czego się nauczyłeś?”. Dowiedz się od swojego dziecka, czy zaciekawił go jakiś temat lub jakaś lekcja albo czy coś sprawiło mu trudność. W ten sposób dajesz jasno do zrozumienia, że to nie ocena jest dla Ciebie ważna tylko odczucia dziecka. Dajesz dziecku w ten sposób zarówno poczucie bezpieczeństwa, jak i zainteresowanie jego nauką, ale nie samymi stopniami. Prawdziwemu zainteresowaniu, bliższe jest pytanie zdanie dziecka – o to jak rozumie temat, czy jest z danej oceny zadowolone, czy może potrzebuje w czymś pomocy.

Po drugie – nie porównuj dziecka z innymi! Nie pytaj o to co dostał kolega z ławki czy najlepsza uczennica w klasie. Twoje napędzanie współzawodnictwa może rodzić walkę o najlepszą ocenę dla Twojej dumy, ale też może niekorzystnie wpływać na dziecięcą pewność siebie, motywację do nauki, a nawet relacje z kolegami w klasie.

I ostatnia rzecz – nagradzaj starania! Oczywiście nie chodzi o typowe „nagrody” jak zbieranie naklejek czy rzeczy materialne. Chodzi o to, aby dziecko miało świadomość, że sam proces nauki jest bardzo ważny i potrzebny, że rodzice są dumni z tego jak bardzo się stara, a rezultat (czyli otrzymana ocena) może być po prostu różny, ale nie jest tak istotny. Jeżeli Twoje dziecko przez kilka godzin przygotowywało się do ważnego sprawdzianu, a ostatecznie nie otrzymało satysfakcjonującej oceny, to uwierz, że wiele więcej korzyści przyniesie docenienie włożonej w naukę pracy niż analizowanie przyczyn niepowodzenia. Zamiast więc rozważać co poszło nie tak, pochwal dziecko za ogrom pracy włożony w naukę i pokaż, że czas na odpoczynek – idźcie razem na lody, do kina albo na rower.

Jako rodzic masz ogromną siłę i moc! Tylko Ty możesz pokazać swojemu dziecku, co jest naprawdę ważne i przekazać mu wartości, na jakich Ci zależy. Tylko Ty możesz pomóc w budowaniu poczucia własnej wartości, samoakceptacji, pewności siebie i wiary we swoje możliwości. Doceniając wysiłek dziecka i pomagając mu z trudnościami, możesz równocześnie pomóc mu obudzić wewnętrzną motywację do nauki. Ta motywacja i umiejętność zdobywania wiedzy jest o wiele ważniejsza niż stopnie na świadectwie. Tylko zaufaj procesowi! Bo skrzydła naszego dziecka piórko po piórku budujemy w domu!